Nic tak nie psuje rowerowej przejażdżki, jak przebita dętka. Szczególnie jeśli nie mamy przy sobie zestawu naprawczego. Eksperci Bike Atelier podpowiedzą co zrobić, by taki nieprzyjemny incydent nam się nie przytrafił.
100-procentową gwarancję niezłapania „gumy” daje jedynie pozostanie w domu. Można jednak to ryzyko zmniejszyć kierując się kilkoma zasadami. Jedną z nich jest dobór odpowiedniego ciśnienia w zależności od wagi rowerzysty i trasy, po której będziemy jeździć.
Ciśnienie najbardziej uniwersalne dla opon z dętkami i wadze zawodnika miedzy 67 - 78kg to 2 atmosfery. Przy mocno utwardzonych drogach możemy je zwiększyć do 2,2, natomiast przy błocie i wymagającej technicznej nawierzchni, czyli korzeniach, kamieniach i trawersach można wpompować nieco mniej, jednak nie powinno się schodzić poniżej 1,8. Na bardzo grząskim gruncie, czyli w piachu, czy też śniegu, możemy sobie pozwolić na zejście o kolejne 0,1 – wyjaśnia Aleksander Kwiatek, mechanik w zespole CST MTB Team. - Można założyć, że jeśli waga zawodnika przekracza podane wyżej widełki, to na każde dodatkowe 8kg powinniśmy zwiększyć ciśnienie o 0,1 atmosfery. W przypadku lżejszej osoby postępujemy analogicznie, pompując mniej. Przy oponach bezdętkowych sprawdzi się uniwersalne 1,9 atmosfery. Przy takiej wartość ryzyko złapania gumy jest niewielkie, a komfort jazdy wysoki.
Podane wskaźniki dotyczą rowerów górskich, ale te ogólne zasady obowiązują również w przypadku rowerów do innych odmian kolarstwa. Należy je jednak odnieść do wysokości ciśnienia zalecanej przez producenta.
Zbyt małe ciśnienie może spowodować tzw. „snake’a” czyli przebicie dętki, która utknęła pomiędzy obręczą a krawędzią opony i która została uszkodzona poprzez dobicie koła do podłoża. Natomiast zbyt ”twarda” opona nie będzie się poddawać np. kamieniom i może ulec rozcięciu. Poza tym gorsza jest wtedy przyczepność i komfort jazdy. Ja jeżdżę na ciśnieniu od 1,6 do 1,8, przy kole 29 cali i szerokości opony 2,25 (cm) – tłumaczy mistrz Polski w maratonie MTB, Dariusz Batek, zawodnik CST MTB Team i ekspert Bike Atelier.
Kluczowe jest też założenie pewnych, czystych od wewnątrz i sprawdzonych pod względem zużycia opon. Można je dodatkowo od środka posypać talkiem, który zapobiega przetarciom. W uzyskaniu mniejszej liczby defektów pomoże także właściwa technika i styl jazdy. Płynne pokonywanie przeszkód na trasie oznacza mniejszy wpływ na nasz sprzęt.
Z wkładką lub bez dętki
Warto wyposażyć się w opony ze specjalnymi wkładkami anty-przebiciowymi. Dają one duży komfort psychiczny, ponieważ dzięki większej odporności można się skupić tylko na jeździe . - Im grubsza wkładka tym skuteczniejsza, ale też cięższa. Osobiście stosuję opony CST z wkładką EPS, zrobioną z twardych włókien poliamidowych. Jest to znakomite połączenie dodatkowej ochrony i wagi – dodaje Dariusz Batek.
Jeśli na rowerze liczymy każdy gram, to można zastanowić się nad wyborem opon bezdętkowych. Tzw. tubeless, które działają na podobnych zasadach, co te zamontowane w samochodach, są zazwyczaj robione z lepszej jakości gumy, dlatego też rzadziej pękają. Dodatkowo możemy sobie pozwolić na niższe ciśnienie, ponieważ nie ma możliwości złapania snake’a, czyli przyszczypnięcia dętki. Co prawda takie opony wymagają kompatybilnych obręczy, które są nieco droższe od tradycyjnych, ale z pewnością będzie to dobra inwestycja.
Zaletą takiej opony jest też sposób w jaki układa się ona podczas jazdy. Dętka w środku nieco ją "krępuje" i nie dopasowuje się do terenu tak dobrze jak wersja” tubeless” – dodaje ekspert Bike Atelier. - W przypadku bezdętkowych modeli warto stosować specjalny uszczelniacz. Przy niewielkim defekcie czy rozcięciu, płyn wlewa się w dziurę, zastyga, tworząc korek przypominający lateks.
Regularny przegląd ogumienia
Bardzo istotne jest regularne sprawdzanie stanu opony. Te, które mają na liczniku tysiące kilometrów są już mocno wytarte, a przez to są bardziej narażone na przebicia. Należy również oglądać oponę pod kątem tego, czy nie wbiły się w nią drobne kamyki, czy też kawałki szkła. Jeśli łapanie gumy powtarza się regularnie, powinniśmy dokładnie sprawdzić wnętrze opony oraz obręcz, by ocenić, czy defektów od środka nie powodują schowane ostre elementy.
Wybierajmy odpowiedni, możliwie najbardziej gładki i równy tor jazdy, unikajmy kałuż, które mogą ukrywać dziury w asfalcie lub szkło. Starajmy się nie jeździć rynsztokiem, gdyż tam zbiera się sporo odpadów i żwiru. Przejażdżki w deszczu również nie należą do zalecanych, jeśli chcemy uniknąć „kapcia”, gdyż woda działa trochę jak smar, ułatwiając drobnym elementom przebicie się przez oponę. Deszcz podmywa także pobocze, zbierając sporo „śmieci” na szosę.
Możemy starać się na wszystkie sposoby, ale czasami i to nie wystarczy. Jeśli będziemy mieć pecha to „guma” tak czy tak się przytrafi. Powinniśmy być na tę ewentualność zawsze gotowi, mając przy sobie zapasową dętkę lub zestaw do łatania, poręczną pompkę i łyżkę do opon. Wtedy będziemy mieć pewność, że bez problemu wrócimy do domu.