Musimy się z tym pogodzić - nadeszła jasień, a do zimy też niedaleko. Nasze rowery szosowe nie lubią pogody w tych porach roku, a dla wielu osób zaprzestanie jazdy nie wchodzi w grę. Rozwiązanie? Zorganizowanie sobie roweru zimowego, który przetrwa wszystko i nie rozbije budżetu.
Jazda w deszczu, śniegu, czy też po posypanej solą drodze sprawia, że części zużywają się szybciej. Nie warto zatem ryzykować „zdrowia” naszego podstawowego, wyścigowego roweru. Zdecydowanie lepiej sprawić sobie taką maszynę, która przetrwa każde warunki, której nie będzie nam żal w przypadku awarii i która nie będzie kosztowała nas półrocznego wynagrodzenia.
Niezawodne i tańsze
Zimowy rower nie musi być najlżejszy, najsztywniejszy i najbardziej aero. Ma być po prostu niezawodny, dlatego możemy go zbudować na aluminiowej lub stalowej ramie. Są one wytrzymałe i tańsze w porównaniu np. do karbonu. Zwykle są one też lepiej przystosowane do zainstalowania pełnych błotników (mają specjalne mocowania) oraz szerszych opon – oba te elementy będą na pewno przydatne podczas zimowych przejażdżek.
Nie potrzebujemy też lekkich, a drogich karbonowych kół, które możemy zastąpić wytrzymałymi aluminiowymi. Nie tylko są one bardziej odporne, ale też lepiej współpracują z hamulcami szczękowymi. Spokojnie poradzimy sobie też bez przerzutek z najwyższej półki. Grupa Shimano 105 znana jest ze swojego dobrego stosunku ceny do jakości oraz solidnego wykonania, które pozwoli nam bez problemu dojechać do wiosny.
Załóż zimówki
W kolarstwie szosowym coraz większą popularnością cieszą się szersze opony. Mają one jeszcze większe znaczenie poza sezonem, gdy jeździmy w trudnych warunkach atmosferycznych. Zalecamy założenie opon 28mm, które z uwagi na większą powierzchnię kontaktu z szosą lepiej trzymają się drogi. Poza tym można w nie wpompować niższe ciśnienie, a dzięki temu poza przyczepnością, poprawi się też komfort jazdy.
W deszczu dużo łatwiej o złapanie „gumy”, więc opony powinny być wyposażone we wkładki anty-przebiciowe. Dodają one co prawda trochę gramów, ale zimą nie powinny one nam przeszkadzać (więcej o tym, jak nie złapać gumy znajdziecie pod linkiem). Przy zakupie opon - szczególnie tych szerszych lub bezdętkowych – pamiętajmy o tym, by były one kompatybilne z posiadanymi obręczami.
By zima nie zaskoczyła rowerzystów
O ile na ramie, kołach, czy też przerzutkach do roweru zimowego można zaoszczędzić, o tyle na hamulcach lepiej tego nie robić. Odpowiadają one za nasze bezpieczeństwo, więc powinny być niezawodne. W wilgotnych warunkach właśnie takie są hamulce tarczowe (najlepiej hydrauliczne). Deszcz, czy śnieg, a co za tym idzie mokre, zabrudzone i śliskie obręcze, nie mają na nie praktycznie żadnego wpływu. W takim środowisku spisują się znacznie lepiej od tradycyjnych, szczękowych – hamują szybciej i mamy większą kontrolę nad siłą hamowania. Składając rower z tarczami musimy pamiętać o tym, by wszystkie części były kompatybilne z takim rozwiązaniem.
Trudno sobie wyobrazić jazdę w deszczu, czy śniegu bez błotników. Chronią one nie tylko nasze plecy, pośladki, twarz i oczy, ale także osoby jadące za nami. Na pewno będą one wdzięczne, za ich zainstalowanie. Najlepszą ochronę dają pełne błotniki, jednak nie wszystkie rowery są przystosowane do tych modeli. Jeśli jest z tym problem, to pozostają błotniki przypinane do widelca lub sztycy podsiodłowej.
Późną jesienią i zimą słońce zachodzi wcześnie, a często nawet w ciągu dnia jest ponuro i widoczność jest nienajlepsza. Na ten czas rower powinien być zatem zawsze wyposażony w oświetlenie (więcej znajdziecie pod linkiem). Nie można też zapomnieć o zestawie naprawczym do dętek, gdyż w deszczowej pogodzie łatwiej złapać „kapcia”. W związku z tym warto zaopatrzyć się w torbę podsiodłową, która sporo pomieści i zwolni miejsce w naszych kieszonkach na dodatkową warstwę odzieży.
photo: Derelicte