Torbacze, sakwowcy (Ultrasi) - lądowe ssaki rowerowe, do których zalicza się co najmniej dwa gatunki (naukowcy nadal się spierają)
o różnorodnej stylówie, ale podobnym trybie życia.
.
Torbacze są, obok przełajowców, linią ewolucyjną szosowców. Ich naturalnym środowiskiem są szutry i dziurawe drogi na totalnym odludziu. Występują wszędzie tam, gdzie kończy się naturalne terytorium szosowców. Grupę torbaczy rozpoznasz po charakterystycznym nawoływaniu: "Jurek, znów Ci japonek wypadł z podsiodłówki!". Po 2 godzinach jazdy poprzedzonych 6 godzinami pakowania całego majdanu, torbaczy spotkać można przy wodopoju. Powoli i ostrożnie smakując złoty trunek, nasłuchują zbliżających się konkurentów. Niech Cię nie zwiedzie ich niepozorny wygląd. Na pytanie "Panowie, nie łatwiej to wszystko wpakować do plecaka?" potrafią reagować agresywnie, broniąc swojego terytorium.
.
Jeśli Ty, tak jak my, odkryłeś w sobie gen torbacza - czas się przygotować. Poniższy pamiętnik to spis wszystkich potrzebnych tipów, które pozwolą Ci się cieszyć nową przygodą!
.
.
Wybierając się na swój pierwszy bikepackingowy wyjazd, potraktuj go jak dłuższą wycieczkę. To ile kilometrów powinieneś sobie założyć, zależy od tego, ile jeździsz na co dzień. To równie dobrze może być 40 jak i 240km. Pamiętaj, że zabierzesz ze sobą trochę rzeczy. A rzeczy ważą. Twoja średnia prędkość nie będzie też taka jak na rundce po okolicznych ścieżkach rowerowych, dlatego potraktuj to jako eksperyment
.
.
Sensowny rower wyprawowy to taki, który stoi w Twoim garażu! Co prawda są lepsze i gorsze opcje...nikt nie zabroni Ci lecieć na trasę na bmx, czy downhillu, ale sam chyba wiesz, że to nie najlepszy pomysł. Po pierwsze Twój rower musi być sprawny, po drugie musie mieć możliwość przewożenia bagażu, no chyba, że pakujesz się w plecak. Jeśli jednak nie jest to trip MTB, polecamy torby i sakwy - Twoje plecy podziękują później. Podrzuć rower do serwisu, aby mieć pewność, że nie zawiedzie Cię efektywny sposób przewożenia rzeczy, dopasowany do Twoich dwóch kółek. Nieważne na jakim rowerze jeździsz - istnieją rozwiązania pasujące do prawie wszystkich modeli.
Tak jak nowozelandzka AEROE - ich bagażniki to obecnie najbardziej uniwersalne rozwiązania na rynku.
.
.
Nie ma uniwersalnej zasady co zapakować na wycieczkę. Początkujący bikepackingowcy mają tendencję do zabierania większej ilości rzeczy niż w rzeczywistości potrzeba, dlatego warto zacząć od krótszych wypadów. Nie tylko poznasz swoje potrzeby, ale i możliwości Twojego roweru. Złoty środek to moment kiedy masz przy sobie to, co niezbędne a waga bagażu nie wpływa drastycznie na prowadzenie roweru i możliwość podjeżdżania. Nie krępuj się korzystać z noclegów w pensjonatach - nie od razu Rzym zbudowano!
Bikepacking=drogie ciuchy? Niekoniecznie. Wiele rzeczy z Twojej kolarskiej szafy z powodzeniem możesz wykorzystać na wycieczce, ważne, żeby zajmowały jak najmniej miejsca i były wykonane z szybkoschnących materiałów. Warto zainwestować w porządną kurtkę, czasem całodniowy opad potrafi wyziębić organizm, nawet w lecie.
ENDURA od wielu sezonów udowadnia, że, w najgorszych warunkach, zadba o Ciebie jak nikt inny, również w bikepackingu.
.
.
Będąc w trasie, musisz dbać o jedzenie i nawodnienie. Lekkie odwodnienie może spowodować spadek efektywności, a nawet doprowadzić do przykrych konsekwencji. Ustaw przypomnienie w telefonie co 20 minut. Nawet łyk wody i mały gryz batona spowodują, że będziesz dostarczał pracującemu organizmowi niezbędnych kalorii oraz płynów. Jeśli wiesz, że przed Tobą długi odcinek bez cywilizacji, pomyśl o większym zapasie jedzenia, w razie awarii/gorszej pogody. Na wypad zabierz ze sobą produkty, które znasz i tolerujesz, a są bogate w energię, witaminy i minerały. Nie ma nic gorszego niż rozregulowany układ pokarmowy, który nie przyjął najlepiej 1,5kg krówek żywieckich.
.
.
Masz już wszystko, zaczyna się Twoja rowerowa przygoda. Nie miej wobec niej żadnych oczekiwań - defekt roweru lub złamanie może Ci się przydarzyć 50m od domu, lub 50 km przed celem. Przygoda ma to do siebie, że jest w niej dużo niewiadomych. Jeśli zaakceptujesz to już przed startem, łatwiej będzie Ci z czystą głową cieszyć się tą chwilą rowerowej wolności. I pewnie nie raz trafisz w wioskowym sklepie na przeterminowany pasztet a Twoja hiperwodoodporna torba zamoknie po 5-minutowej ulewie, bo nie domknąłeś zamka. Nie raz spokojny pensjonat z widokiem na góry będzie miał po drugiej stronie ekspresówkę do granicy z setką rozpędzonych tirów na godzinę.
Liczy się to, że to Twoja rowerowa przygoda i tylko od Ciebie zależy, dokąd Cię zaprowadzi.
.
Do zobaczenia na trasie!
.
.